czwartek, 5 września 2013

Wolontariat



Zacznijmy od tego, że jako mały brzdąc postanowiłam sobie, iż zostanę weterynarzem. Kto nie miał takich marzeń, jejku. Potem kolejno chciałam być paleontologiem, zawodowym jeźdźcem, luzakiem, rysownikiem w Disney'u, aż..no właśnie, znowu wróciłam do początku - weterynarii ^^
Zawsze sprowadzałam dużo zwierząt czy nawet robaków do domu. Od małego miałam kontakt z końmi, psami, kotami. Potem zaczęłam trzymać u siebie papużki różnych gatunków, szczury, króliki...
Zawsze cechowało mnie to, że łapałam się kilku możliwości nauki na raz. Dajmy na to ostatnie wakacje - pierwsze dwa tygodnie spędziłam na obozie jeździeckim, a potem szłam trybem : rano od 8 do 15 praktyki w gabinecie weterynaryjnym i następnie praca w stajni do 21. Lubię to, nic nie poradzę. Mogłabym cały czas przebywać ze zwierzętami.
Moim marzeniem jest zostać wszechstronnym weterynarzem, leczyć małe zwierzęta domowe jak i te duże, hodowlane. No i najważniejsze - zbierać doświadczenie za granicą.

2 lata temu zaczęłam prowadzić miejscowe centrum rehabilitacji dla ptaków. W miesiącach maj-sierpień przeżywam prawdziwe oblężenie. Przez ten czas wiele się nauczyłam, głównie eksperymentując. Nie raz musiałam karmić zwierzaki co dwie, czy półtorej godziny. Wiadomo, że nie wszystkie ptaki da się uratować, jednak satysfakcja, gdy są wypuszczane na wolność jest niesamowitym uczuciem :) 

Trochę zdjęć ptasich podopiecznych (gdy do mnie trafiły oraz po wypuszczeniu na wolność):

 
Pulpet :) Znaleziony, gdy został wyrzucony z gniazda. Odchowywany od momentu, gdy był jeszcze ślepy. Obecnie przylatuje do nas co zimę po zapasy jedzenia ;)

Po prawej: Tutaj w odwiedzinach jakiś czas później (zabrany na chwilkę do domu, żeby zrobić ostatnie zdjęcie na pamiątkę).





---


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz